wtorek, 20 marca 2018

Kredki Chameleon

Markery Chameleon (którym poświęciłam inny materiał: Markery Chameleon ) wywarły na mnie naprawdę ogromne wrażenie. Gdy dowiedziałam się o tym, że istnieją też kredki, stwierdziłam że warto dać szansę również im. Szczerze mówiąc, nie zawiodłam się. 
Tak opakowanie prezentuje się z zewnątrz:


Nie jest co prawda drewniane, ani metalowe, ale karton, z którego jest zrobione jest dosyć gruby, więc dosyć dobrze chroni kredki. Wygląda też nienajgorzej. Przeszkadza mi tylko fakt, że papier którym jest oklejone nie jest woskowany ani w żaden inny sposób chroniony, przez co bardzo łatwo się brudzi. 

Najważniejsze jest jednak to co w środku:


Charakterystyczną cechą markerów Chameleon jest zbiorniczek z "wybielaczem" przy każdym z nich. Dzięki niemu uzyskać można efekt gładkiego przejścia od bardzo jasnych do intensywnych odcieni przy użyciu tylko jednego markera. W przypadku kredek funkcję tą pełni specjalny dobór kolorów które możemy znaleźć w tej samej kredce. Co prawda można uzyskać taki sam efekt przy użyciu dwóch różnych kredek, jednak (przynajmniej dla mnie) metoda ta jest sporym ułatwieniem. Myślę, że sama gama kolorów również jest dosyć dobrze przemyślana i uniwersalna. Kredki są bardzo miękkie, dzięki czemu dobrze się nakładają i można nałożyć ich kilka warstw. Nie mam też nic do zarzucenia ich pigmentacji. Zależy to penie raczej od indywidualnych upodobań, ale ja uważam też, że bardzo wygodnie trzyma się je w ręce - nie są ani za grube, ani trójkątne i (jako, że są trochę dłuższe od większości moich kredek) podejrzewam, że odrobinę dłużej zajmie mi ich zużycie do tego stopnia, że będą zbyt krótkie, żeby ich używać.

Powróćmy jednak na chwilę do opakowania. Jak widać na zdjęciu, po otworzeniu można je sobie wygodnie postawić, co zwiększa komfort pracy, szczególnie jeżeli dosyć często zmienia się kredkę i nie lubi się, gdy te przed chwilą używane turlają się po całym biurku. Podoba mi się również to, że znajdują się w nim dosyć dobrze odwzorowane miniswache dostępnych kolorów, dzięki czemu:
- wiem jaki efekt mogę uzyskać
- nie muszę ich robić sama
- są bardziej estetyczne (jestem zbyt leniwa, aby dokładnie rozrysować sobie od linijki prostokąty i jeszcze je pokolorować bez wychodzenia za linię)
- wiem gdzie dana kredka powinna leżeć (uwielbiam gdy są po kolei, wyglądają wtedy prześlicznie).


Podsumowując:

Plusy:

- wygodne i dosyć porządne opakowanie
- dobra pigmentacja
- dobrze się nakłądają
- wygodne
- dobry dobór kolorów
- swache wewnątrz opakowania


Minusy:

- łatwo ubrudzić opakowanie
- brak temperówki (nigdy nie mogę jej znaleźć kiedy jest najbardziej potrzebna)

Postanowiłam, że rysunek ilustrujący te kredki stworzę na szarym papierze, żeby lepiej pokazać, jak bardzo są napigmentowane:







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

DIY piórnik

Na wstępie przepraszam, że ot tak dawna nie pojawiło się tutaj nic nowego. O dziwo, w trakcie wakacji jeszcze trudniej jest mi wygospodarow...