sobota, 17 lutego 2018

Malowanie kubka

Ostatnio często zdarza mi się chodzić do Empiku. Można tam znaleźć w miarę dobre szkicowniki oraz inne przybory artystyczne. Na farbki, których użyłam dzisiaj natknęłam się przypadkiem i od razu stwierdziłam, że muszę je wypróbować.


Dla każdego, kto chce je przetestować: są to Lefranc & Bourgeois Glass & Tile.

Według opakowania służą one do malowania szkła, porcelany i innych gładkich powierzchni. Powinny być też odporne na zmywanie w zmywarce, ale to akurat musiałam sprawdzić sama, bo zdarzyło mi się już kupić podobne farby, które nie spełniałyby jednak tej właściwości. Na swoim pierwszym kubku postanowiłam wykorzystać jak najwięcej kolorów i zamalować jak największą powierzchnię, ale pominąć wnętrze i rączkę kubka.

 Podejrzewam, że może to zostać uznane za czepianie się, ale pierwszą rzeczą, na jaką zwróciłam uwagę gdy otworzyłam już opakowanie jest fakt, że farbki są rozmieszone w osobnych (niepołączonych ze sobą) opakowaniach, i w przeciwieństwie do nawet najtańszych plakatówek nie miały nawet tekturowego pudełeczka, w którym mogłabym je trzymać. Co prawda nie ma to większego wpływu na samą jakość farb, jednak podejrzewam, że jeżeli nie będę ich trzymać we własnym pudełku to po prostu je pogubię.

Sporym utrudnieniem podczas malowania okazał się również brak koloru czarnego, a także białego. Widoczne na kubku kwiatki zostały namalowane farbą brązową. Mimo to, sam proces był bardzo przyjemny, a farba nie spływała po kubku  i dobrze się mieszała. Nie wiem, czy uznać to za wadę, czy zaletę, ale zasychała ona bardzo szybko.



Według instrukcji,po skończeniu malowania farbę należny utrwalić wypalając pomalowany przedmiot przez 30 min. w temperaturze ok. 150°C. Nie wiem dlaczego, ale podczas gdy ja wypalałam swój kubek, jedna z brązowych kropek nadpaliła się i odsłoniła się biała powierzchnia kubka.


Po wypaleniu postanowiłam przetestować, czy malunek faktycznie jest wodoodporny:



Na koniec, w ramach testu ostatecznego umyłam kubek w zmywarce. Muszę przyznać, że byłam mile zaskoczona efektem, ponieważ stan kubka po wyjęciu go ze zmywarki, był dokładnie taki sam, jak wtedy, zanim do niej trafił. 

Podsumowując: jedyne wady, jakie udało mi się dostrzec to brak potrzebnych większości artystom kolorów oraz ten dziwny nadpalony punkt, który zafundował mojemu "arcydziełu" piekarnik.

3 komentarze:

DIY piórnik

Na wstępie przepraszam, że ot tak dawna nie pojawiło się tutaj nic nowego. O dziwo, w trakcie wakacji jeszcze trudniej jest mi wygospodarow...